Gdzie się podziali moi klienci?
--
Opowieść o chronicznym wyczerpaniu
Mam kilku klientów, którzy dziwią mnie swoim zachowaniem. Odbyliśmy kilka spotkań jakiś czas temu i teraz zgłaszają się ponownie, żeby kontynuować pracę bądź rozmawiać o czymś nowym. Ale do spotkań jednak nie dochodzi.
“Coś ważnego mi wypadło”, “coś ważnego mi wpadło”, “teraz mam gorący okres”, “odezwę się jak ogarnę temat”, “na razie biegam z pustymi taczkami, bo nawet nie mam kiedy załadować” — komunikaty tego typu pojawiają się najczęściej. Często też pada czasownik “muszę”.
Chciałbym zapytać czy to jest coś ważnego czy coś pilnego. I chciałbym też zapytać, jak to się ma do tematów, o których rozmawialiśmy. Były to tematy opatrzone tagiem “ważne”: naprawienie relacji partnerskiej, zmiana nieużytecznego nawyku czy usprawnienie pracy w jakimś dziale dużej firmy.
Co tu się właściwie dzieje?
Twoja energia płynie za Twoją uwagą
Gdy próbuję zgadywać co się dzieje po stronie klienta, przychodzi mi do głowy, wyjaśnienie funkcjonowania zabieganego człowieka w książce Stevena Coveya:
„Niesamowicie łatwo jest wpaść w pułapkę aktywności, w zabieganiu życia, pracować ciężej i ciężej, wspinając się po drabinie sukcesu tylko po to, by odkryć, że opiera się ona o niewłaściwą ścianę. Można być zajętym — bardzo zajętym — nie będąc bardzo skutecznym.”
Covey odnosi się też do matrycy Eisenhowera, gdzie zadania pogrupowane są w cztery ćwiartki: pilne i ważne (1), pilne i nieważne (2), nie pilne i ważne (3) oraz nie pilne i nieważne (4).
“Niektórzy ludzie są dosłownie zarządzani przez zadania przez cały dzień, każdego dnia. Jedyna ulga, jaką mają, to ucieczka do nieważnych, niepilnych zajęć IV ćwiartki. Kiedy więc spojrzymy na rozkład ich czasu i energii, około 90 procent spędzają w pierwszej ćwiartce (pilne i ważne), a pozostałe 10 procent w czwartej ćwiartce (niepilne i nieważne), z niewielką uwagą poświęconą ćwiartkom II i III. Tak żyją ludzie, którzy zarządzają swoim życiem przez kryzys”. Steven Covey